A&A
Bardzo dziękujemy całemu zespołowi przychodni nOvum, w szczególności doktorowi Piotrowi Lewandowskiemu za to, że możemy teraz oczekiwać na naszego potomka. Była to nasza druga procedura in vitro, trafilibyśmy pewnie już przy pierwszej gdybyśmy posłuchali ginekologa żony, który, gdy dowiedział się o naszych problemach od razu powiedział nam, że jeśli jedynym wyjściem jest in vitro to powinniśmy się od razu zgłosić do dr Lewandowskiego. Nie posłuchaliśmy, przecież mieszkamy w dużym mieście, gdzie znajduje się szpital uniwersytecki z gronem profesorów wykonującym taką samą procedurę, więc nie będziemy się męczyć z uciążliwym dojazdem do Warszawy i nieco większymi kosztami. Nie wchodząc w szczegóły, w naszym mieście te procedura się nie powiodła, ale pytanie kluczowe jakie sobie zadaliśmy było takie, czy lekarze zrobili wszystko, żeby się ona udała. No i tutaj pojawia się problem, bo cały czas mieliśmy wrażenie, że na każdym etapie procesu coś nie do końca jest zapięte na ostatni guzik i nasze szanse maleją. W końcu postanawiamy i trafiamy do nOvum. Miłe zaskoczenie już przy pierwszej wizycie, na której poświęcono nam tyle czasu na rozpoznanie problemu, ile w poprzedniej klinice podczas całej procedury. Każdy kolejny etap czy wizyta uświadamia nam, że powinniśmy tutaj trafić od samego początku. Już pierwszy transfer zarodka kończy się sukcesem. Podstawową różnicą jaką zauważyliśmy było to, że zespół nOvum walczy o dosłownie każdy % szans na to, żebyśmy mogli być rodzicami. Walka o ten każdy procent decyduje o tym, że możemy być jedną z licznych par cieszących się, że będzie niedługo rodzicami. Jeszcze raz za to bardzo dziękujemy całemu zespołowi nOvum i w szczególności doktorowi Piotrowi Lewandowskiemu.