Anna i Wojciech
Spotkaliśmy dr Lewandowskiego w ostatniej chwili, po wielu przejściach, operacjach, klinikach, różnych lekarzach, posiadaliśmy duży bagaż. Byliśmy na wojnie i tylko dr Lewandowski chciał nam pomóc, chciał nas przeprowadzić przez to piekło. Było ciężko. Moje ciało odmówiło posłuszeństwa, endometrioza zawładnęła wszystkim, nie reagowałam na żadne leki. Po trzech procedurach w innej klinice, po dwóch procedurach w nOvum, przy niemalże zerowym AMH, po ciężkich operacjach ratujących życie, po spustoszeniu, jakie spowodowała endometrioza DIE i adenomioza w moim ciele, po tysiącach zastrzyków, my nie widzieliśmy już nadziei. Ale dr Lewandowski powiedział, że się nie podda, żebyśmy pozwolili mu działać. Wtedy podjęliśmy decyzję, że bez względu na wszystko, robimy to ostatni raz. To była bardzo trudna decyzja, ale ją z odwagą podjęliśmy – adopcja zarodka. Ale tu też nie było „z górki”, cała ścieżka trwała prawie pół roku, bo moje ciało się zbuntowało przeciw wszystkiemu. Ale to dzięki dr Lewandowskiemu, dr Kozioł, dr Dońcowi, po 12 latach ciągłej i nieprzerwanej walki, tuż przed czterdziestką, jesteśmy teraz w 11 tyg. ciąży. My przestaliśmy widzieć światełko w tunelu, ale to ci lekarze prowadzili nas w tej ciemności. To oni dali nadzieję. Nie da się wyrazić tej radości, tego szczęścia. Od nikogo nie dostałam tyle ojcowskiej opieki jak od dr Lewandowskiego i dr Dońca. Mówią, że dr Lewandowski jest aniołem, że czyni cuda. To prawda. Ale te słowa to za mało. Jest Kimś Więcej. Doktorze, to serce, które widzieliśmy na ostatnim USG to dla Pana. Pan wie… Dziękujemy również Rodzicom, którzy zdecydowali się oddać swój zarodek. Wy daliście życie i szczęście. Dziękujemy Wam wszystkim, lekarzom, położnym, Paniom w kasie, w sekretariacie i całej Załodze nOvum za wsparcie i te wszystkie dobre słowa.